Orszak Trzech Króli w Krośnie
Ludzie wychodzą ze swoich domów i chcą powiedzieć, że Ewangelia ma w ich życiu ważne miejsce. Mówią przez to, że chcą według niej porządkować swoje życie i mówią „NIE” nienawiści. Tak o Orszaku Trzech Króli mówił dziś w Krośnie abp Józef Michalik. 6 stycznia 2016 r., już kolejny rok z rzędu na ulicach miast i miejscowości pojawiły się barwne korowody kolędnicze, będące zarazem największymi Jasełkami wystawianymi w przestrzeni publicznej. Krosno było dziś jednym z ponad 400 miast orszakowych.
Początkiem Orszaku krośnieńskiego była Eucharystia sprawowana pod przewodnictwem Metropolity Przemyskiego w Sanktuarium św. Jana Pawła II. Stamtąd, po Eucharystii, wyruszył korowód prowadzony przez Trzech Króli aż na Krośnieński Rynek.
W centrum Orszaku jest Święta Rodzina. Szczególne znaczenie mają jednak bohaterowie dnia dzisiejszego – Trzej Królowie. – Czy byli to królowie? – rozważał w homilii abp Michalik. – Niekoniecznie. Przynieśli jednak królewskie dary, byli więc ludźmi niezykłymi. Czy było ich trzech? Mogło być dwóch, mogło być więcej. Na pewno nie jeden. – na znak, że i my podążamy do Boga we wspólnocie, nie w pojedynkę.
Wiele słów Ksiądz Arcybiskup poświęcił darom, które Mędrcy ze Wschodu przynieśli Jezusowi. Mówił o tym, że złoto prawdopodobnie przydało się Maryi i Józefowi na emigracji. – Ale te dary mają większą wymowę – podkreślał. – Mirrę dawało się królowi umęczonemu. Kadzidło zaś należało się Bogu. – Zaznaczając, że dary mędrców są wyznaniem ich wiary, Metropolita Przemyski zachęcał do ofiarności i dobroci na rzecz drugiego człowieka. Mówił: – Pan Bóg posługuje się ludźmi. To nie przypadki. To znaki, że i w moim życiu Bóg przemówił przez wyciągniętą dłoń drugiego człowieka.
Nawiązując zaś do przebiegłości Heroda, który podstępnie chciał dowiedzieć się o miejscu narodzenia Jezusa pod pozorem pragnienia oddania Mu czci, Ksiądz Arcybiskup podkreślał, że potrzebna jest wrażliwość, abyśmy umieli rozpoznawać słowa szczere i nieszczere.